goal

goal

sobota, 30 sierpnia 2014

10. Where she is ?!... The show must go one. //// Part 1...

Iker postanowił wysłać Anę do Barcelony dwa dni przed finałem Ligii Mistrzów.
Jako, że zdążyła wcześniej poznać Cesca Fabregasa zatrzymała się na ten czas u niego - z czego był bardzo zadowolony, a Casillas mógł spać spokojnie.


- Anaa.- Cesc wszedł do salonu zakłócając dziewczynie oglądanie brazylijskiej telenoweli.
- Ciii...Cescy nie teraz.- Machnęła ręką.- On zaraz wyzna jej miłość.- Westchnęła. Ten tylko uderzył się dłonią w czoło.
- Poświęć mi minutę.-Zagryzł dolną wargę.
- Zaraz, oglądam.- Mruknęła pogłaśniając telewizor.
- Przecież nic się nie dzieję.- Wywrócił oczami.- Na razie on tylko się na nią gapi i pewnie będzie to robił jeszcze przez 5 minut, albo przez najbliższe 3 sceny...  A ja chcę ci tylko coś powiedzieć. Mogę ?!
- No słucham...- Odparła szybko nie odrywając wzroku od telewizora.
- Tak więc oznajmiam ci, że jeszcze dziś wylatuję.
- Co ?! - Wytrzeszczyła oczy.
- Chcę spędzić trochę czasu przed Mundialem z Daniellą i Lią.- Czekał na to co powie Ana. Miał nadzieję, że przynajmniej na niego nakrzyczy, jednak milczała. - An...- Chwycił jej dłoń.- Mam nadzieję, że nie jesteś zła. Przepraszam, że dopiero ci...- Przerwała mu.
- Nie, nie jestem zła. To zrozumiałe, że chcesz spędzić czas z rodziną.- Opuściła wzrok na swoje stopy.- Jednak...
- Wiem do czego zmierzasz.- Objął ją.- Nie zostawię cię tutaj samej. O nic się nie martw.

# # #


  • Sergio, rozmawiałeś z Aną ? Dzwoniła do ciebie ? - Torres był bardzo zdenerwowany.
  • Nie Nando, nie dzwoniła.
  • Nie wiem co u niej...Nie odzywa się do mnie...
  • A ja nie wiem jak ci pomóc stary...Musisz jakoś sam rozwiązać ten problem.- Fernando teraz z chęcią walnąłby go za to w głowę.
  • Łatwo powiedzieć.
  • Sorry, muszę kończyć. Do zobaczenia na zgrupowaniu, trzymaj się !- Rozłączył się.
Ah, no tak ! ( Nad głową Torresa nagle zapaliła się niewidzialna żarówka ) Przecież Ana ma być z La Roją w Brazylii. Może jednak jakoś z nią porozmawia.

* Tydzień wcześniej Anglia *

- Jak do cholery nie jest moją córką ?! - Wrzasnął zrzucając wszelkie dokumenty ze swojego biurka.
- Po prostu nie jest.- Christina powiedziała to bez żadnych emocji. Jakby w ogóle nie miała serca.
- I ot tak mi to mówisz ?! - Złapał się za głowę.- Ty nie masz wstydu !
- A jak mam ci to powiedzieć.- Wzruszyła ramionami.
- Co z ciebie za matka.- Warknął.
- A z ciebie jaki ojciec.- Prychnęła.- Zmuszasz córkę do ślubu.
- Ty tego chciałaś !- Wymierzył siarczysty cios w jej policzek. Ta jedynie jęknęła z bólu.- Teraz już rozumiem...-Pokręcił głową.- Kolejna nieudana intryga. I znowu chodzi ci o pieniądze. - Chwilę się zastanowił.- Zaraz, zaraz...Zgodnie z aktem wszystko należy do Any, ale gdyby coś się jej stało wszystko będzie twoje.- Wytrzeszczył oczy.- Mój Boże...Ty żmijo! - Uderzył ją po raz kolejny, tym razem z jej ust zaczęła się sączyć krew.
- Szybko kojarzysz fakty.- Na jej twarzy pojawił się cwaniacki uśmieszek.
- Po prostu się stąd wynoś ! - Ryknął wskazując na drzwi.
- Bądź świadom, że to jeszcze nie koniec...- Warknęła, gdy była już przy drzwiach i z hukiem je za sobą zamknęła.
Wziął kilka głębokich, uspakajających oddechów, po czym postanowił przywołać ochroniarza.
- Guzman !- Krzyknął, a po chwili w progu jego gabinetu pojawił się dobrze zbudowany mężczyzna.
- Tak szefie.- Wyprostował się. Na pierwszy rzut oka nie sprawiał wrażenia zbyt inteligentnego.
- Pozbądź się jej.- Myślał, że poczuje cokolwiek wypowiadając te słowa. Jednak nic. Zupełnie.
- Dobrze szefie.- Już chciał wychodzić. Ale jeszcze jedno pytanie.- Co z ciałem szefie ?
- Nie, nie zabijaj. Wywieź ją do tego domku w Alpach. Tak będzie najlepiej.- Osiłek jedynie kiwnął głową.- I wróć jak najszybciej. Będziesz mi potrzebny. Muszę znaleźć moją córkę...


* Barcelona *

- Francesc, miałeś ze mną oglądać finał LM.- Zawyła stając w progu jego sypialni.
- Annie...- Oderwał się od pakowania.- Rozmawialiśmy o tym i nie miałaś nic przeciwko.
- No tak, ale wiesz...- Wywróciła oczami.
- Jest mi na prawdę przykro, że cię zostawiam, ale tak, jak sama powiedziałaś chcę spędzić trochę czasu z rodziną. Uwielbiam cię i wiem, że ty mnie też bardzo lubisz. I...Po prostu przepraszam.- Zaczął gładzić jej policzek.- Jutro już miałabyś mnie dość.- Zaśmiał się.
- Ciebie ? Nigdy...- Wtuliła się w jego tors.
- Ah, kochana jesteś.- Ucałował jej czoło.- Nadrobimy wszystko w Brazylii.
- No dobrze.- Westchnęła.- Więc z kim mnie zostawiasz ?
- Z Jordim.- Posłał jej ciepły uśmiech i powrócił do pakowania swojej walizki.
- Z Jordim ? - Uniosła brew.
- No z Albą. Ufam mu i wiem, że się tobą dobrze zaopiekuje  przez te kilka dni. Później, gdy zacznie się zgrupowanie przyleci do ciebie Carlota. No, a później ty przylecisz do nas.
- Może być.- Wytknęła mu język.
- Dobra spadaj stąd. Chce się spokojnie spakować.- Zaśmiał się i delikatnie wypchnął ją za drzwi.

*

Rozłożyła się wygonie na leżaku przy basenie. I już zaczynała zasypiać pod wpływem promieni słonecznych, które przyjemnie ogrzewały jej ciało.



- Cześć !- Usłyszała męski głos. Zabiję za przerywanie.- Pomyślała Mimo to powolnie otworzyła powieki, bo nie słyszała tego głosu wcześniej.- Jestem Jordi.- Obdarzył ją cudownym uśmiechem.- Jordi Alba.- Podszedł do niej i ucałował jej policzki. Kompletnie ją to zszokowało. Raz, że był przystojny i dwa, że był cholernie przystojny. Z wrażenia zabrakło jej powietrza w płucach i nie mogła wydobyć z siebie głosu. Poczuła jak zaczynają drżeć jej dłonie a serce przyśpiesza swój rytm.
Nie no Ana ogarnij się. - Skarciła się w myślach. - Nie takich już widziałaś !
- Ymmm. Jestem...- Przełknęła ślinę.- Jestem Ana.- Uff...jakoś poszło...- Spojrzała w jego oczy. Były piękne. Przez moment wydawało jej się, że już kiedyś je widziała. Uświadomiła sobie, że te oczy już nie raz gościły w jej snach.
Brunetka tak się zapatrzyła, że kompletnie nie słuchała tego, co Jordi do niej mówił.
-... Więc musisz się do mnie przyzwyczaić. Mamy ze sobą trochę pomieszkać. Mam nadzieję, że to nie będzie dla ciebie strasznie krępujące. No wiesz, w końcu w ogóle się nie znamy.- Spojrzał na nią.- Ana.- Nic.- Ana ! - Machnął dłonią przed jej twarzą. - Słuchasz mnie choć trochę ?!
- Ym tak, tak.- Nerwowo pokiwała głową. - Nagle rozbrzmiał dzwonek telefonu Jordiego. Ten obszukał wszystkie swoje kieszenie, ale nigdzie nie mógł znaleźć swojej komórki.- O tu jest.- Spojrzał na leżak i nachylił się nad Aną.
Wtedy poczuła zapach jego perfum, które wręcz ją zahipnotyzowały. Przeniosły ją w inny wymiar.
Wydawałoby się, że chwila, w której Jordi schyla się po telefon trwa wiecznie, a to zaledwie kilka sekund.
Zaczął się powoli prostować. Czuł na sobie palące spojrzenie dziewczyny, co bardzo mu się spodobało - z resztą jak cała ona.
Odwrócił twarz w jej kierunku. I oboje zaczęli tkwić w bezruchu jedynie spoglądając sobie w oczy.
Ten moment wszystko im wyjaśnił. Żadne z nich nie przeżyło wcześniej czegoś takiego. Baa oni nawet nie wierzyli, że może istnieć coś takiego, jak miłość od pierwszego wejrzenia.
Zupełnie jak w telenowelach, które ostatnio coraz częściej oglądała.
Teraz ona wyobraża sobie siebie i jego na pustyni. Wokół nich tylko rozgrzany piach i wiatr rozwiewający jej włosy, które Jordi z czułością zabiera z jej twarzy, a w tle towarzyszy im piosenka Beyonce.
- Ana, Jordi ! - Nagle rozległo się wołanie Fabregasa. Oderwali się od siebie jak poparzeni.- Chciałem się pożegnać.- Pojawił się przed nimi.- Co wy tacy wystraszeni ?! - Zaśmiał się.
- My ?!
- Wydaje ci się. - Odparła i podeszła do przyjaciela, aby go uścisnąć.
- Do zobaczenia mała.- Ucałował jej policzki.- Bądź grzeczna.- A ty dbaj o nią i pilnuj, żeby nie grała.- Klepnął go w ramię.
- Jasne. Da się zrobić.- Uścisnął go i poklepał po plecach.
- I błagam nie zdemolujcie mi domu.
- Idź już.- Powiedzieli w tym samym momencie i zaczęli się głośno śmiać.
- No dzięki...-Westchnął.- Klucze zostawiam w kuchni.

*

- No nie ! Nie zgadzam się na taki wynik !- Jęknęła z oburzeniem krzyżując ręce na piersiach. Jordi się tylko zaśmiał.- I co się śmiejesz ? Atletico przegrało...
- Okey, okey już nie będę.- Parsknął, za co po chwili został zaatakowany poduszką.- Poddaje się !- Krzyknął przez śmiech i uniósł dłonie w geście obronnym.- Wygrałaś, nie będę się śmiał.
- To w ogóle nie jest śmieszne...- Udała obrażoną.
- Hmm może jakiś film na zgodę ? Komedia ?
- Nie mam ochoty na film. Chyba chce mi się płakać.
- Cóż, w takim razie ja pójdę spać, a ty idź sobie popłacz.- Ziewnął.
- Zagrajmy w coś.- Rzuciła.
- Mmm.- Poruszył brwiami. - Co masz na myśli ?- Na jego usta wkradł się zadziorny uśmieszek.
- Miałam na myśli FIFE...- Wywróciła oczami i głośno westchnęła.
- No niech ci będzie.- Odparł  i wstał do szafki, w której Cesc trzymał gry.- A więc szykuj się na przegraną!

Jordi choć bardzo się starał i cały czas wierzył w swoje umiejętności przegrał z Aną. Mimo wszystko on ustalał zasady gry i według nich tak, czy inaczej zasługiwał na nagrodę.
- To nie fair !- Krzyknęła śmiejąc się.- Wygrywasz i dostajesz buziaka. Przegrywasz i też dostajesz...Nie sądzisz, że coś tu nie gra ?!
-Nagroda za wygraną i nagroda pocieszenia. No czego ty tu nie rozumiesz ?!- Zaśmiał się.
- Taaa, a gdzie tu jest nagroda dla mnie ? W końcu to ja wygrałam, tak ?
- Nagrodą dla ciebie jest możliwość pocałowania mnie. Proste.- Puścił jej oczko.Co to, to nie panie Alba...
- A wiesz jakaś taka senna jestem. Muszę iść spać.- Szybko zerwała się z kanapy mając nadzieję, że uda jej się uciec od nagradzania Jordiego. Jednak obrońca zdążył chwycić jej dłoń i pociągnąć ją do siebie tak, że dziewczyna była pochylona nad nim.
- Najpierw nagroda.- Poruszył brwiami.
- A czy to nie może poczekać ?
- No niestety nie.- Westchnął.- Tu proszę.- Nadstawił policzek.
I już prawie go całowała, gdy ten odwrócił swoją twarz i złączył ich usta w pocałunku. Pocałunku, który z sekundy na sekundę stawał się bardziej czuły.


_________________________________________________________________________________


Witam Was moje Kochane ! :)
I od razu strasznie Was przepraszam za tak długą nieobecność na tym blogu. Miał on się skończyć równo z Mundialem, ale niestety nie wyszło. Kompletnie nie mogłam się zabrać do napisania rozdziału.
Ten męczyłam kawałkami i mam nadzieję, że nie jest taki zły, chociaż mi niezbyt się podoba.
Podzieliłam go na dwie części, bo za dużo by się tu działo.
Prawdopodobnie następna część pojawi się w sobotę, ale nie jestem pewna, czy będę miała czas pisać.
Wyjeżdżam teraz do nowej szkoły i nie wiem jak to będzie z tym pierwszym tygodniem. Postaram się jakoś napisać. A później 2 część i ostatni rozdział, po którym może pojawić się kontynuacja :)
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam :c
Buziaki :* Trzymajcie się :)