goal

goal

poniedziałek, 10 marca 2014

4. Ich bin bei Dir... cz. 1


   Od trzech miesięcy nie mogła normalnie spać.
Co noc męczył ją jeden i ten sam sen. Budziła się zapłakana krzycząc.
Każdej nocy przybiegał do niej Phillip, przytulał, gładził po włosach, robił jej gorącą czekoladę lub włączał film, który oglądał razem z nią.
Co z tego, że na treningach był zupełnie nieprzytomny i Pep miał o to ogromne pretensje.
Ważniejsza była jego siostrzenica, z którą spędzał mnóstwo czasu.
Claudia nie miała nic przeciwko temu, również bardzo zżyła się z Aną.
Lahm cieszył się każdą wspólną chwilą. Wiedział, że Ana nie zostanie na długo. Wiedział jaki jest jej ojciec, ale nie mówił o tym głośno. Starał się o tym nie myśleć i wierzył,  że wszystko będzie dobrze.

* * *

Ta noc była dla niej wyjątkowo spokojna. Wyjątkowo nic się jej nie śniło.
Delikatnie otworzyła oczy i spojrzała na budzik - 07:30. Czyli mogła sobie spokojnie poleżeć. Tego potrzebowała. Z powrotem zamknęła powieki.
- Anaaaaaaaaa ! - Usłyszała głos Lahma i poczuła na sobie ciężar. Znów leniwie podniosła powieki.
- Błagam jeszcze chwile...- Wymamrotała.- I złaź ze mnie debilu !- Nakryła głowę kołdrą, a on usiadł obok niej,
- Coś mi obiecałaś, prawda ??
- Proszeeee nie dziś...- Jęknęła.
- No ej miałaś pójść ze mną na trening. Oni chcą cie poznać. I nie musiałabyś iść ze mną, gdybyś nie zaszywała się w pokoju, gdy przychodzili.
- Phi...- Zasłonił jej usta.
- Tylko ten jeden jedyny raz i dam ci spokój.- Zrobił słodkie oczka.
- Obiecujesz ? - Podniosła się do pozycji siedzącej.
- Obiecuję.- Uśmiechnął się i położył rękę na piersi.
- Kocham cię ! - Ucałował jej policzek i szybko wybiegł z pokoju.
- Głupek ! - Krzyknęła za nim i z powrotem się położyła. Ale coś jej nie pasowało. Odwróciła się i zobaczyła talerz z pysznościami.- Ja ciebie też !!!!




*

Parzyła na swoje odbicie w lustrze.
Nie uważała się nigdy za jakąś piękną osobę. Nigdy się sobie nie podobała.
Nie chcąc dłużej rozmyślać nad swoim wyglądem, zawołała Claudie.
Musiała wyglądać ładnie, w końcu pojedzie na trening.

*
{Londyn}

- Czy pan panie Perry zdaje sobie sprawę z tego, co ja przez ten incydent doświadczam ?!- Niski, otyły mężczyzna z siwymi włosami uderzył dłonią w blat biurka.- Ta dziewczyna wystawiła mojego synka na pośmiewisko ! Honor naszej rodziny został splamiony ! Zaprosiłem rodzinę królewską i co ja im teraz powiem ! - Kolejny raz uderzył dłońmi, ojciec Any podszedł do okna.- Wyszedłem na durnia, bo pańskiej córce zachciało się uciekać...Tak ciężko było upilnować tej smarkuli ?!
- Ślub się odbędzie.- Odparł pewnie.- Znajdę ją, ale najpierw poniesie konsekwencje swojego czynu.
- Życzę panu, żeby to pan odnalazł ją szybciej niż my, bo nie skończy się na konsekwencjach.
- Ja nie daruje tego tej małej s...- Wtrącił Chris.
- Chris ! - Wtrąciła jego matka.- Powstrzymaj takie słowa...Idziemy...

Nie jest pierwszą osobą, która uciekła od niechcianego ślubu. Jednak źle się stało, że miała być synową akurat w tej rodzinie. Dla nich taki wyczyn jest godny kary śmierci.  Chris ma już w swojej głowie plan zemsty...
Otaczający ich ludzie uważają ich za po prostu nie zrównoważonych psychicznie, ale nikt im tego nie powie. Nie chcą robić sobie problemów. Tym bardziej z nimi - zdolnymi do wszystkiego

* *

Usiadła z Claudią w kuchni i popijały sobie herbatę.
Ana wyglądała cudownie. Delikatny makijaż, wyprostowane włosy i to, czego już dawno nie było na twarzy brunetki - szczery uśmiech, to sprawiło, że wyglądała idealnie.
Po chwili do kuchni wszedł zdyszany Phillip.
- Kochanie...- Popatrzył w kierunku swojej siostrzenicy, zupełnie nic nie zauważył.- Widzę, że jesteś zajęta.
Przepraszam, ale nie widziałaś gdzieś Annie ?! Miała ze mną jechać, wszędzie jej szukałem...- Założył ręce na biodra. Obydwie popatrzyły najpierw na siebie, potem na niego i parsknęły głośnym śmiechem.
- Skaaaarbiee...- Zmierzwiła jego włosy opanowując śmiech, Ana wstała od stołu.
- Co za głupek...- Uderzyła się ręką w czoło.
- Ups...- Przygryzł dolną wargę.- No bo biegałem po domu i cię szukałem i tak szybko tu wszedłem...No wiesz nie zwróciłem uwagi...Wiesz wyglądasz tak bardziej...
- Nie kończ, jeżeli chcesz dożyć dzisiejszego wieczora ! - Dźgnęła go w żebro i założyła ręce na piersi. - Czekam przy samochodzie...
- Co ja takiego zrobiłem kochanie ? - Przyciągnął do siebie swoją małżonkę.- Chciałem dać jej jakiś komplement.
- Nic już nie mów.- Delikatnie się zaśmiała.- Jedź już, znowu się spóźnisz. - Ucałował swoją wybrankę,
synka i poszedł do samochodu.

- Gotowa ?- Zapytał radośnie.
- Nie...- Odburknęła.- Nie cierpię poznawać nowych ludzi...
- Jesteś jak ten taki smerf...An ile ty będziesz siedzieć w domu ?! - Wypuścił powietrze z płuc.
- Łatwo ci mówić ! To nie ty żyjesz ze świadomością, że mogą cię szukać psychopaci. Wolałabym zostać w domu.
- Ze mną nic ci nie grozi.- Uśmiechnął się i chwycił jej dłoń.
- Wręcz przeciwnie...- Odwróciła się.- Jesteś piłkarzem..Nie byle jakim... Osobą bardzo popularną. Ciągle cię fotografują, nie przepuszczą żadnej okazji. Tym bardziej, jeżeli zobaczą u twego boku nieznajomą. To może pogorszyć sytuację.
- Oj nie dramatyzuj...- Mruknął i odpalił silnik.

* * *
Po pół godzinie dojechali pod obiekt sportowy. Nie odzywali się do siebie.
Phillip nie chciał rozpętać większej wojny, a Ana była zła za to, że trochę zlekceważył tą sytuacje.
Poczekała na niego przed szatnią, cały czas wpatrywała się w swoją komórkę zastanawiając się czy zadzwonić do Nando. Bardzo chciała z nim porozmawiać...
Phillip mimo swoich starań był spóźniony. Joseph tego nie cierpi. Już wyobrażał sobie jego reakcję, więc przyśpieszył trochę i po chwili oboje wyszli na murawę.
Ona niepewnie stanęła przy linii bocznej wiedząc, że nie może swoją obecnością przerwać treningu. Lahm natomiast skorzystał z tego, że Guardiola był zajęty i doszedł do drużyny wysokiego bruneta.
Joseph dokończył swoją sprawę z poprzednim zawodnikiem i odwrócił się w stronę dziewczyny.
- Lahm widziałem ! Dawaj tu do mnie ! - Krzyknął.
Brunetka nie była jednak zainteresowana rozmową trenera z jej wujkiem.
Jej uwagę przykuły ruchy i piękne, brązowe oczy jednego z piłkarzy.
Z zamysłu wyrwał ją śmiech tamtych rozmówców. Chyba wszystko sobie wyjaśnili.
Po chwili ruszył w jej kierunku.
- Witam, Joseph Guardiola. - Szczerze się uśmiechnął i wyciągnął do niej dłoń.
- Miło mi poznać  tak wybitnego trenera.- Odwzajemniła.- Ana Per...Ana Lahm.- Szybko się poprawiła.
- Więc ty jesteś to słynną siostrzenicą Phillipa, wszyscy tu chcieliśmy cię poznać. Cały czas o tobie mówił.- Zaśmiała się.
- To miłe z jego strony. W końcu możecie poznać powód jego spóźnień.
- Tak, chłopcy już są rozproszeni twoją obecnością.- Wskazał na Alcantarę, który tak się zapatrzył, że przewrócił się przez własne nogi.- Zaraz im damy karne okrążenia.
- Chyba po tych okrążeniach nie będą zadowoleni z tego, że mnie poznali.- Parsknęła.
- Mhm nic im nie będzie.- Założył ręce na klatkę piersiową stając w lekkim rozkroku. - Grasz w piłkę ? - Nie wiedziała, co mu odpowiedzieć.- Wiesz Phillip coś wspominał.
- Aaa tak, gram.- Uśmiechnęła się przeczesując włosy.- Torres postanowił być moim nauczycielem w tym sporcie.
- Może spróbujesz w żeńskiej sekcji Bayernu ? Chyba kogoś potrzebują.- Posmutniała.
- Bardzo bym chciała...Niestety na razie nie mogę.
- Rozumiem- Posłał jej szczery uśmiech.- Jeżeli chcesz możesz z nimi zagrać. Widzę, że nic dziś nie będzie z tego treningu..- Dodał, a ona poczuła, że jej telefon wibruje.
- Przepraszam na chwilkę.- Spojrzała na niego i odeszła kawałek dalej.


  • Słucham ?
  • Ana to ja.- Usłyszała ciepły, kobiecy ton.
  • Mama ?! - Jej głos się załamał, a do oczu napłynęły słone łzy.- Tęskniłam...
  • Musimy się spotkać, chcę ci o czymś powiedzieć. Nie mogę tego dłużej ukrywać przed tobą.  Właśnie przyleciałam. Spotkamy się w domu Phillipa.


_________________________________________________________________________________


ROZDZIAŁ Z DEDYKACJĄ DLA EMILKI PASIEKI  <333


Nie należy do najlepszych i jest nudny. Mało się w nim dzieje.
Ale trzeba przez niego przebrnąć do następnego, w którym to wszystko się rozkręci :)

Pozdrawiam :*****



6 komentarzy:

  1. jejuuuu ! jest taki śliczny ! nieprawda, nie jest nudny !
    teraz to się tak zastanawiam co z tej wizyty matki wyniknie... mam nadzieję, że nic złego.
    wierzę, że jakoś tak fajnie to przekombinujesz i jeszcze zagra w tej sekcji dla kobiet. buziaczki :****

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jest nudny! Świetny jest!
    Fajnie, że Lahmowi udało się ją wyciągnąć z domu.
    Thiago powiadasz? *__* Będą "bliższymi" znajomymi? ^^
    Ciekawi mnie, co ta matka od niej chce... Cóż, dawaj szybko następny!
    PLUS:
    Nowy u mnie: http://niemiecki-koszmar.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadam z opóźnieniem za które powinnam zostać przez Ciebie okrzyczana :C Więc moja kochana: WYBACZ :C
    Co do rozdziału... JEST BOSKI <3 <3 <3 Thiago *.* <3
    U mnie jeszcze dziś powinna być jakaś nowość, ale napiszę Ci na asku :* Do następnego :* <3 Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. aj, wreszcie nowy rozdział! i to fantastyczny! uwielbiam to opowiadanie i to nie tylko za tych bohaterów, ale i za to w jaki sposób to wszystko przedstawiasz XD czekam z niecierpliwością na kolejny a tymczasem zapraszamy z Julką na pierwszy rozdział :-) para-siempre-fcb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawe o co może chodzić jej mamie? Mam nadzieję, że jej nie znajdą, bo jak będzie musiała wziąć z nim ślub to...aż szkoda słów. Czekam na dalszy rozdział :) i zapraszam do siebie na 19 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masakra, biedna dziewczyna ;/
    Cieszę się, że znalazłam tego bloga i mogę go przeczytać!
    Od kiedy pamiętam byłam wrogiem Bayernu, chociaż Reprezentacji Niemiec zawsze kibicowałam bardzo mocno. Niby lubiłam Philipa, ale nie okazywałam mu większego uwielbienia. W tym opowiadaniu jego postać podoba mi się niezwykle!
    Nie mogę się już doczekać kolejnego!
    +Zapraszam :
    http://chce-znowu-wierzyc.blogspot.com/
    http://www.bo-ksiezniczka-jest-tylko-jedna.blogspot.com/
    Informuj mnie na którymś z nich ;))

    OdpowiedzUsuń