goal

goal

niedziela, 19 stycznia 2014

3.Maybe will be better ?

Wyjechać, nie wyjechać ? Co robić ?!
Może coś jeszcze się zmieni ?? Co ma zrobić ?!
Sama nie była do końca pewna. Musiała porozmawiać z ojcem, żeby wiedzieć, jak postąpić...

* * *
Przekroczyła niepewnie próg jego gabinetu,
- Tato...- Powiedziała cicho i podeszła do jego biurka.
- Wyjdź ! Nie mam dla ciebie czasu ! - Warknął.
- Proszę, porozmawiajmy...- Dotknęła jego ramienia, a on od razu strącił jej rękę.- Czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie ? Przecież jestem twoją córką...Tak nie powinno być...
- Jako córka powinnaś spełniać polecenia ojca ! Ile razy zabraniałem ci wychodzić i zadawać się z tymi piłkarzykami ?! Myślisz, że jestem aż tak głupi i nie wiedziałem o twoich nocnych wyjściach ? Szlajaniu się po mieście z Fabiem i tym tlenionym Torresem !
- Już dawno obciął włosy...- Mruknęła pod nosem.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia ?! - Tylko na niego spojrzała.- Nie ?! To świetnie... Czas się ustatkować i żyć, jak dorośli w normalnym REALNYM świecie...W świecie prawdziwych kobiet, a nie spoconych, śmierdzących mężczyzn, biegających w kółko za jedną głupią piłką...
- Sam mnie tam zabrałeś ! - Krzyknęła z ogromnym wyrzutem.
- I to był błąd...Jeden z wielu...- Odwrócił od niej swój wzrok.
- Nie pamiętasz już, jak poszliśmy na stadion ? Jak tłumaczyłeś mi wszystkie zasady, opowiadałeś o każdym zawodniku, o tym co on tam robi ?! To były najpiękniejsze chwile mojego życia...
- Dosyć !! - Wrzasnął tak głośno, że pękł wazon który stał na blacie biurka.- Jeżeli myślisz, że tą głupią gadaniną zmienisz moje zdanie to się bardzo mylisz! Już postanowiłem ! I Chris zrobi z ciebie prawdziwą kobietę... A teraz wyjdź ! Mam dużo pracy...- Wskazał ręką na drzwi, a ona ze łzami w oczach opuściła pomieszczenie.
Teraz była pewna swojej decyzji. Chociaż zupełnie nie wyobrażała sobie życia w obcym jej miejscu, z obcymi ludźmi. Bała się jechać, ale wolała to niż ślub z tym kretynem.
Nigdy nie lubiła nowych miejsc, jakiś wycieczek i zawierania nowych znajomości. Była bardzo nieśmiała.
Do tego jedzie tam w takiej sytuacji... Co oni sobie o niej pomyślą....

* * *

Musiała się spakować.
Wyjęła dwie duże walizki i jedną torbę. Położyła je na łóżku i zaczęła powoli znosić rzeczy, które ze sobą zabierze. Chciałaby tu wrócić, ale wie, że ojciec jej tego nigdy nie wybaczy. No trudno, trzeba żyć dalej...Poradzi sobie bez niego i jego pieniędzy..
.
Gdy wszystko już spakowała usiadła na jednej z walizek. która nie chciała się domknąć i cicho wzdychając zaczęła zasuwać zamek. Musiała je na razie schować, żeby nikt nic nie zobaczył.
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy...
Z ramek powyjmowała zdjęcia, dołożyła je do albumu i zaczęła go przeglądać.
Pod końcem zobaczyła fotografię przedstawiająca Chrisa. Od razu wyobraziła go sobie w drogim, markowym garniturze stojącego przed ołtarzem z tym ohydnym, sztucznym uśmiechem. Ona...W obrzydliwej sukni z rozmazanym makijażem od łez. I ojciec, który ciągnie ją za rękę....
Szybko pokręciła głową i rozerwała zdjęcie na drobne kawałeczki. Nie chciała więcej oglądać jego wstrętnej gęby. Jednak nie było jej to dane.
- Co robi moje słońce ? - Poczuła jego oddech na swojej szyi.
- Zapraszał cię tu ktoś ?!- Powiedziała chłodno i odeszła od niego.
- Oh kochanie nie zgrywaj takiej niedostępnej. Za miesiąc i tak będziesz już moja... Twój ojciec jest taki głupi i bezgranicznie mi ufa. Owinąłem go sobie wokół palca, wiesz ?!- Zbliżył się do niej i przejechał ręką po jej udzie. - Kochanie, powinnaś się cieszyć. Będziesz moją żoną, NA ZAWSZE ! - Zaakcentował dwa ostatnie słowa i złapał jej twarz.
- Możesz sobie tylko pomarzyć..- Odwróciła głowę.- Ty, ty...
- A a ! - Pokiwał palcem. - Nie obrażaj mnie. Nie ładnie tak. Jesteś taka....mmmm...- Zaciągnął się zapachem jej włosów.- Ostra.- Przejechał kciukiem po jej ustach.- Ale to nic, takie mnie kręcą ! - Przyparł ją do ściany i owinął swoje biodra jej nogami.
- Puść mnie ! - Krzyknęła.
- Ciiii....- Położył palec na jej usta.- Nikogo nie ma, nikt cię nie usłyszy.- Wyszeptał.
- Zostaw mnie, rozumiesz ?!- Zaczęła go od siebie odpychać, ale to nie pomagało. Wręcz przeciwnie, ściskał ją jeszcze bardziej.
- Przestań, bo jeszcze się zmęczysz i co wtedy ?- Przygryzł jej dolną wargę.
- Jesteś zwykłą świnią ! Nienawidzę cię ! - Splunęła mu prosto w twarz.
- Trudno...Wiem, że i tak mnie takiego kochasz.- Zaczął rozpinać jej spodnie.
- Nie kocham ! Nie słyszałeś ?! Nie kocham ! - Szarpała się i krzyczała przez łzy, ale jej krzyk zaczął słabnąć. Zdjął z niej bluzkę. - Proszę, nie...
- Cii...- Całował jej szyję.
- Błagam ! Nie rób tego....- Była już w samej bieliźnie cała zalana łzami.
- Ana ! Ana ! - Usłyszała za drzwiami.
- Pomocyyyyyyyy !!!!- Krzyknęła ostatkami siły.
- Zamknij się ! - Zakrył jej usta dłonią.
- Ana ! - Do pokoju wparował Nando wywarzając drzwi. Nic nie powiedział. Od razu podbiegł do Chrisa, odciągnął go od dziewczyny i zaczął okładać pięściami.- Wynoś się stąd !!!! - Wrzasnął, a tamten łapiąc się za obolałe miejsca powoli wyszedł.
- Pożałujecie tego oboje....- Wymamrotał.
- Spieprzaj mi stąd ! - Warknął i odwrócił się do dziewczyny. - Anuś, nic ci ten uohhhh....Nic ci nie zrobił ?- Kucnął obok niej.
- J...Jeszcze nic...Zdążyłeś...- Wyszlochała.
-Boże, chodź tu do mnie.- Mocno ją do siebie przytulił i zaczął gładzić jej włosy. Ona cały czas czuła na sobie jego dotyk. Coś okropnego, gdyby nie Torres mogło być jeszcze gorzej.- Dobrze, że Fabio kazał mi przyjechać...- On też miał łzy w oczach. An była jego przyjaciółką. Znali się już kilka dobrych lat.
- Dziękuję...- Wtuliła się w jego tors.
- W nocy przyjadę po ciebie na lotnisko. - Zaczął zbierać jej ubrania i podał jej, żeby się ubrała.- Wiesz...Bo ja muszę jechać coś załatwić.- Spojrzał w jej oczy i zobaczył ogromny strach. - Kochanie nie bój się.- Znów ją przytulił.- Nie zostaniesz sama. Zaraz ktoś do ciebie przyjedzie. Nie pozwolę, żeby ten szmaciarz zrobił ci jakąkolwiek krzywdę... Żałuję tylko, że tylko trochę go obiłem...Zupełnie nie rozumiem, co twój ojciec w nim widzi.

* * *

Resztę oczekiwania na Fernando spędziła z Luizem, Lampardem, Juanem, Edenem i Samuelem.
Wciąż nie mogła się pozbierać po tym co zaszło. Mimo, że śmiała się razem z nimi to w środku zalewał ją potok łez, ale nie mogła im tego pokazać. Fabio obiecał, że to on później porozmawia z Christiną i opowie jej o całym zajściu.
Wylot o 3, a jest po 1...Torres powinien być już nie długo. Ojciec wróci po 5, więc się na niego nie natkną.
- Jestem ! - Do salonu wszedł Nando razem z Fabiem. - To co gotowa ? - Machnął jej ręką przed twarzą wyrywając ją z zamyślenia.
- Ym tak, chyba tak. - Wstała.
- No to co, zbieramy się. Chłopaki chodźcie pomożecie zanieść jej rzeczy, a ja otworzę wam bagażnik.
- Mhm co najłatwiejsze to zostawił sobie. - Odezwał się Luiz.
- Nie marudź tylko zawalaj na górę po walizki. Ta największa twoja.- Uderzył kolegę w bark i wyszli, a ona została sama ze swoją mamą.
- Będę za tobą tęsknić córeczko. - Przytuliła ją do siebie. - Mam nadzieję, że tam będzie ci lepiej. Wiesz, że masz zmieniony telefon ?- Kiwnęła twierdząco głową.- I pousuwaliśmy twoje profile na portalach. Pewnie teraz tu się rozpęta piekło, które wywoła ojciec razem z Chrisem, ale to nie jest ważne. - Zaczęła płakać. - Ważne jest, żebyś była szczęśliwa i bezpieczna. Kocham cię....
- Ja ciebie też, mamo...- Jeszcze raz mocno przytuliła swoją rodzicielkę.
- Jedziemy ! - Krzyknął Fabio.
- Do zobaczenia. - Ucałowała ją i wyszła przed dom, gdzie czekali na nią piłkarze.
- No to młoda trzymaj się, kochamy cię. - Każdy po kolei ją przytulił.
- Do zobaczenia. - Powiedziała i wsiadła do samochodu.
- Ale czekaj ! - Krzyknął Luiz.- Zobaczymy się jeszcze, no nie ?!
- No pewnie. - Uśmiechnęła się. - Ale nie wiem kiedy.
- To nic, będę czekał.- Pocałował ją w policzek i zamknął drzwi samochodu.


LOTNISKO :

- Jezu ! Co ty tu napakowałaś! Dziewczyno...- Jęczał Torres, który ciągnął jej walizkę.
- Mówisz tak samo, jak Eden, który wynosił ją z mojego pokoju. - Zaśmiała się.
- To wcale nie jest śmieszne. -Odezwał się Fabio.
- Jedźcie już...- Posmutniała.
- Nie chcesz, żebyśmy zostali z tobą? - Zapytali jednocześnie.
- Jedźcie dopóki jestem w stanie się z wami pożegnać...Im dłużej tu będziecie, tym będzie mi ciężej...- Po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy. Oboje ją przytulili. Oni też byli we łzach.
- Pisz często, ubieraj się ciepło i dbaj o siebie...
- Tak wiem Fabio...Kocham cię...- Ścisnęła go mocniej.
- Ja ciebie też...Bardzo, bardzo...
- Ej no, a ja to co ?! Jakiś odłam społeczeństwa, czy coś ?! - Oburzył się Torres.
- Ciebie też kocham głupku...- Ucałowała ich. - A teraz już idźcie.
Odeszli, ale wcale nie pojechali. Założyli na głowę kaptury usiedli w ławce za nią myśląc, że nie będzie ich widzieć. Idioci. Przed wejściem pomachała im ostatni raz.

* * *

W Niemczech...

Siedziała na tym lotnisku i czekała, aż ktoś w końcu ją odbierze. No chyba już czas najwyższy, bo czeka już godzinę. Mogła zostać w Anglii...On pewnie nie ma czasu ma swoją rodzinę i nie potrzebna mu jeszcze żadna siostrzenica do opieki.
Po chwili ktoś obok niej przeszedł i za chwilę się cofnął.
- Ana ? - Zapytał. Podniosła swój wzrok i zobaczyła bardzo przystojnego blondyna.
- Tak to ja...- Odparła niepewnie.
- Nareszcie ! - Przytulił ją do siebie, a ona stała w osłupieniu.- Przepraszam, że się spóźniłem, ale zaspałem i nie mogłem znaleźć kluczyków ogólny armagedon. Nawet nie pytam ile tu siedzisz, wiem że bardzo długo. Ale mam nadzieję, że nie jesteś bardzo na mnie zła. - Zaczął szybko mówić w drodze do samochodu.- Mam ci tyle do opowiedzenia.
Bardzo ciepły i sympatyczny człowiek. Była pod wielkim wrażeniem i bardzo go polubiła. Między nimi od razu wytworzyła się pewna więź. Ma też cudowną żonę- Claudię i synka - Juliana. Są bardzo otwarci i łatwo złapała z nimi kontakt.
Najtrudniejsze były dla niej święta. W końcu pierwszy raz spędzała je sama, poza domem.
I Bardzo tęskniła za mamą. Na razie nie mogła do niej zadzwonić.
W Sylwestra nie wyszła razem z resztą domowników, aby oglądać fajerwerki. Usiadła na parapecie okna i podkuliła nogi. Usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju.
- Wszystko się ułoży kochanie.- Objął ją ramieniem.
- Dziękuję Philipp...

_________________________________________________________________________________


I mamy 3 rozdział :)
Mi to on się zbytnio nie podoba :/
Jak Wasz koniec semestru ?
Jeszcze tylko tydzień i mam ferie, uffff :)
Czekam na Wasze opinie,
Buziaki :*******

11 komentarzy:

  1. Sorry za wyrażenie, ale chuj z tego Chrisa... Dobrze, że Torres przyszedł w porę, bo boję się myśleć, jakby to się wszystko skończyło...
    Oby była szczęśliwa w Niemczech :)
    Jak koniec semestru? He, he, no bardzo pozytywnie! Nie ma żadnego zagrożenia, więc jest dobrze :D
    Już za tydzień masz ferie?! Szczęściara... :C
    Ja mam dopiero pod koniec lutego...
    A! I nie zapomnij poinformować o nowym :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne poinformuje :) zobaczysz szybko zleci :))

      Usuń
    2. Nowy u Bibi -- http://panipodziekujemy.blogspot.com/ :P

      Usuń
  2. Co za ojciec no że kurwa, ja pierdziele, nie chciałabym takiego ojca. A jeszcze do tego ten koleś( nie pamiętam imienia sorki). Ale dobrze że trafiła do Niemiec i do tego przystojnego Philippa opiekuńczy i przystojny marzenie *.*
    Chciałabym cię zaprosić na mój nowy blog o niemieckim skoczku narciarskim:
    wellinger-andreas.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. jeju, jeju, rozdział jest świetny. nie będę komentować zachowania jej ojca i niedoszłego męża, bo nie chcę używać wulgaryzmów, więc :))) szybko dawaj następny :* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. <3 takie to wspaniałe a jednocześnie takie ... Realistyczne :'(
    Torres powala na kolana i mam nadzieję, że Ann odwiedzał :)
    A ten zasrany ojciec nie zasługuje na miano"taty". Wgl co on odwala?! przydałby mu się porządny kop w dupe!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pragnę poinformować, iż pojawił sie pierwszy rozdział na moim nowym blogu http://unbreakable18.blogspot.com/ . Serdecznie zapraszam !

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowy rozdział. Zapraszam ! http://unbreakable18.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie rozumiem jak tacy ludzie mogą się rodzić? to co zrobił jej Chris jest nie do przyjęcia, dobrze, że był tam Nando, bo inaczej byłoby bardzo źle. Podoba mi się sposób w jaki piszesz :) lekko dzięki czemu szybko i ciekawie się czyta. Jeśli możesz to informuj mnie o nowych rozdziałach :)
    Pozdrawiam, Justyna

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na IV rozdział historii Jazlyn i Cesca ! http://unbreakable18.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń