goal

goal

sobota, 21 grudnia 2013

2. I will help you...

- Kochanie, proszę nie płacz...- Do pokoju szybko weszła jej mama. Na widok załamanej córki sama również zalała się łzami. Sprawnie położyła się obok niej i mocno przytuliła.
- Mamo...ja nie chcę...- Podniosła opuchniętą twarz ponad poduszkę.
- Nie będzie żadnego ślubu...Przysięgam.
- Nie wierzę...- Jęknęła i nakryła twarz dłońmi ukrywając kolejny napływ słonego płynu.
- Nigdy na to nie pozwolę...- Zamyśliła się.- Mam pewien pomysł...- Zerwała się z łóżka i wybiegła na korytarz.

* * *

Szukałam jego numeru...Za wszelką cenę musiałam pomóc mojej córce...Nie mogę godzić się na to, żeby cierpiała.
Znalazłam....Trzy głębokie oddechy. Muszę zebrać się w sobie...Wybrałam numer i przyłożyłam słuchawkę do ucha.

  • Słucham ? - Usłyszałam jego ciepły i przyjemny ton głosu.
  • Ja...Philipp, to ja...- Odezwałam się jeszcze nie pewnie.
  • Christina ?! - Wykrzyknął.- Po co dzwonisz ! Mąż cię zostawił ?! Tak nagle przypomniałaś sobie o rodzinie ?! - Był wściekły. - Nie sądzę, żeby był jakikolwiek sens kontynuowania tej rozmowy...
  • Philipp...To nie tak..- Próbowałam się jakoś wytłumaczyć. Chciałam, żeby mnie wysłuchał.- Ta sprawa nie dotyczy mojej osoby...Błagam wysłuchaj mnie...
  • Wiedziałem, że nie zadzwonisz bezinteresownie...
* * *

Gdy tylko ojciec powiedział mi, że wyda Ane za mąż i to jeszcze za tego kretyna, szalałam z radości. Ale musiałam jej jakoś dogryźć. Nie przeżyłabym, gdybym nie mogła jej dokuczyć.
Jak dla mnie mogłoby jej w ogólnie nie być...
W mgnieniu oka przebiegłam przez korytarze naszej willi i wpadłam do pokoju brata. A swoją drogą świetnie się z nim dogadywałam. Łączyła nas wspólna nienawiść do Any. Z resztą ona zawsze była inna. Cicha, spokojna, ustatkowana, bezinteresowna i bla bla dużo innych dobrych cech...To jej rodzice poświęcali najwięcej czasu. Do tej pory nie wiem, jakim cudem zyskała cenny czas naszego ojca, którego zawsze ma za mało. Do niedawna był w stanie zrobić dla niej wszystko.
- Lucas ! - Wrzasnęłam.
- Co jest ? - przerwał swoją rozmowę telefoniczną.
- Zgadnij co mi właśnie powiedział tata. - zaczęłam radośnie pląsać w rytm muzyki, która wydobywała się z jego laptopa.
- Mów szybko...Przez telefon rozmawiam.
- Ojciec powiedział, że Ana bierze ślub z Chrisem ! Czaisz ?! - Wydałam z siebie radosny okrzyk i zaczęłam skakać na jego łóżku.
- Pierdolisz ! - Wytrzeszczył oczy i otworzył usta.- Stary oddzwonię do ciebie później ! - Krzyknął do słuchawki i szybko się rozłączył.- Musimy to opić ! - Wydarł się i zaczął skakać razem ze mną.
- Ale najpierw...Dokuczmy jej jakoś, proszeeeee.- Zrobiłam słodkie oczka
- No, a jakże by nie ! Chodź ! - Zaciągnął mnie pod drzwi jej pokoju.- Show time !
Uknuliśmy świetny plan, który perfekcyjnie zrealizowałyśmy. Lepiej już być nie mogło. Kocham takie
chwile.

* * *

Przestała płakać, nie mogła się poddać, nie w takim momencie...
- Kochanie...- W progu znów stanęła jej matka. - Możemy ? Bo ja... I Fabio jest...- Dziewczyna delikatnie

skinęła głową i otarła ostatnie łzy.
- Wiesz już ?! - Spytała łamiącym głosem i spojrzała zaczerwienionymi oczami na kuzyna.
- Dlatego tu jestem...- Usiadł obok niej i wtulił ją w swój ciepły tors.- Nie zostawię cię z tym samej.
- Ann...- Za jego plecami rozbrzmiał głos jej rodzicielki.- Musisz się spakować...
- Dlaczego ?! - Wystraszyła się.
- Śliczna...Musisz wyjechać na trochę...- Odparł.
- Ale jak, dokąd ?! - Nie dowierzała.
- Do twojego wujka.- Zaśmiała się.
- Dobre...- Pokręciła głową. - Fabio, poza twoim tatą nie mam już żadnej rodziny.
- Masz...- Odezwała się niepewnie. - Mojego brata...
- Haha ! To jakieś  żarty no nie ?! Wszyscy się ze mnie nabijacie ?!
- Nie Ann...- Chwycił jej rękę.
- Mój brat Philipp...- Dokończyła.
- Nie wierzę ! - Chwyciła się za głowę. - Dlaczego ja nic o tym nie wiem ! - Krzyknęła z ogromnym żalem.
- To jest długa historia...
- To może w końcu mi ją opowiedz ! Do cholery, wyjaśnij mi to wszystko !
- Dobrze...- Spojrzała córce w oczy. - Twój ojciec do tej pory nie akceptuje mojej części rodziny...Oddzielił mnie od niej, z resztą mnie też uważa za kogoś gorszego niż on. Nie darzy mnie jakimś wielkim uczuciem. Ożenił się ze mną tylko i wyłącznie z powodu firmy. Jego ojciec postanowił dać firmę synowi, który będzie miał żonę. Starał się przekonać ojca, żeby zmienił swoje postanowienie, ale na próżno. Pech chciał, że trafiło na mnie. Wybrał zwykłą, prostą dziewczynę, żeby wszystko było wiarygodne. Zgodziłam się, bo myślałam, że naprawdę coś do mnie czuje...
Ane zszokowały słowa matki. Przez chwilę zastanawiała się co ma zrobić...
- Dlaczego dopiero teraz ? - Zapytała z wyrzutem w głosie.
- Bałam się ci to powiedzieć...Bałam się twojej reakcji... Wiedziałam, jak bardzo go kochasz i, że pewnie pomyślisz sobie, że chce w ten sposób cie od niego odciągnąć.
- Jak mogłaś tak pomyśleć...- Wstała i mocno ją przytuliła. - Tak bardzo cię kocham...
- Ja ciebie też skarbie...- Po chwili oderwały się od siebie.
- Mój ojciec załatwi wszystkie potrzebne rzeczy. Nikt poza nami nie będzie wiedział, gdzie jesteś.
- Dziękuję Fabi...- Wpadła w jego ramiona, a po jej policzku spłynęło kilka słonych łez. Wiedziała, jak bardzo będzie za nim tęsknić. Był dla niej wszystkim. Uważała go za swojego brata.- Obiecasz mi coś ?- Szepnęła mu na ucho.
- Wszystko, czego tylko zapragniesz. - Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
- Chcę cię widzieć w pierwszym składzie...
- Ale...- Dźgnęła go w żebro. - Obiecuję ! - Wybuchł śmiechem i objął ją jeszcze mocniej.
Christina zwiesiła swoją głowę. Teraz zrozumiała, jaki błąd popełniła. Zobaczyła, jak bardzo są ze sobą zżyci. Chciałaby powiedzieć jej coś jeszcze, jednak wiedziała, że to nie jest odpowiedni moment.

_________________________________________________________________________________

I wracam z kolejnym rozdziałem :)
Co o nim sądzicie ? Mam nadzieję, że nie jest aż taki zły.
Raczej w trakcie świąt nic już nie dodam :( Ale będę zaglądać na Wasze blogi ;*
Tak więc :  Z okazji zbliżających się już świąt Bożego Narodzenia, życzę Wam wszystkiego co najlepsze, dużo dużooooo weny oraz wspaniałego Sylwestra ! :*
Jesteście najlepsze !
Buziaki ;*

niedziela, 17 listopada 2013

1.You see only black and white

   Rozdział zadedykowany jest dla mojej przyjaciółki Brygidy ;***

***

 Czy warto czasem zawalczyć o swoje marzenia ? Czy warto coś dla nich poświęcić, na przykład rodzinę?
A jeżeli nie ma innej opcji ? Co wtedy zrobić ?
Co zrobić jeżeli nikt nie rozumie twoich potrzeb. Słyszysz tylko pretensje i żale, a wokół ciebie są różne kłamstwa i tajemnice.
***
   Ona też chciała zawalczyć o swoje marzenia. Chciała, jednak nie wiedziała, jak się do tego zabrać.
W końcu jej się udało, jednak wcale nie było łatwo. Nowe narastające problemy i strach przed tym, że ktoś ją odnajdzie.
Czy uda jej się osiągnąć swój cel ?

***

  Jak co wieczór była sama w sowim pokoju. Czekała, aż jej ojciec wyjdzie na jakieś ważne spotkanie. Jako, że był wziętym architektem, często nie było go w domu. Od kilku lat nie mogła się z nim porozumieć.
Każdego dnia, zastanawiała się, dlaczego tak jest. Co spowodowało jego nagłą zmianę? I czy to ona zawiniła.
Pamiętała dzień, w którym ojciec zabrał ją na mecz jago ulubionej drużyny - Newcastle United. Pokochała ten sport tak, jak on. Wspólnie oglądali każde mecze, jednak jej szczęście nie trwało długo. 
Później Luke zaczął jej robić na złość, myślała, że to właśnie przez piłkę. Zabronił jej grać i nie potrafił uzasadnić swojego postanowienia. 
  Z rodzeństwem też nie ma łatwo. Potrafią ją upokorzyć w każdym miejscu. Ana wiedziała, że są zazdrośni o tzw. miłość ojcowską. Teraz to im poświęca więcej czasu, ale oni się nigdy nie zmienią. 

- Ekhm...- z rozmyśleń wyrwał ją głos ojca.
- O wybacz, długo tak stoisz, wejdź.- powiedziała i podniosła z łóżka do pozycji siedzącej.
- Długo...- odparł chłodnie i ustał na środku pokoju.- Ubierz się pójdziesz ze mną na spotkanie.
- Ale tato, umówiłam się z Fabiem.
- Trudno kuzyn musi poczekać, to ważne spotkanie. Dobrze wiesz, że tamci ludzie bardzo cię lubią i dzięki tobie zyskuje ciekawsze kontrakty.
- A więc tylko po to ci jestem potrzebna...- posmutniała, spuściła wzrok na podłogę.
- Mniej więcej.- zszokowała ją ta odpowiedź.- Ubieraj się.
- Nigdzie nie idę !
- Zastanów się dwa razy nad tym co mówisz, żebyś później tego nie żałowała.
- Powiedziałam już : nie pójdę z tobą...- wstała i odwróciła się do niego plecami.
- Dobrze w takim razie, miałem to pewne wydarzenie w twoim życiu odwołać, jeżeli byś ze mną poszła. Teraz już jestem tego pewien. Dokładnie za miesiąc wychodzisz za mąż, za Chrisa.
Chris był od niej starszy. Ulubieniec  jej ojca, uczył się od niego jak prowadzić firmę.
Nie lubiła go za to, w jaki sposób traktował innych ludzi. Dla niego do tej pory istniał pewien podział ludzi.
Ci którzy nie mieli sportowych aut, wielkich domów z basenami, nie liczyli się. Takie zachowanie ją irytowało. Sama myśl, że musiałaby z nim przebywać przez 5 min była okropna, a co dopiero całe życie.
- Co?!- zamurowało ją, łzy momentalnie napłynęły do jej oczu.- Ale, ale to kretyn. Nie cierpię go...
- Po części właśnie dlatego to on. Życzę szczęścia.- wyszedł z pokoju i zatrzasnął za sobą drzwi.
    Anę ogarnął szał, zaczęła krzyczeć i rzucać różnymi przedmiotami, a do tego z jej oczu lał się strumień łez.
Chciała, żeby to był tylko straszny sen. 


______________________________________________________________________________

Heeeej :) 
Po długiej nieobecności, wracam z nowym opowiadaniem.
Jak oceniacie 1 rozdział ?
Liczę na Wasze szczere opinie, te złe i dobre. To bardzo motywuje :)
Następny rozdział pojawi się za tydzień.
Jeżeli chcecie być informowane, zostawcie link do swojego bloga, ask'a lub GG :)