"Everybody needs an anchor
A little something that makes you stay
An incentive
Someone to fight for
Cause no one really needs so much space...
... There were nights that I stayed up crying
Cause I was certain that things wouldn't change
But then you come and I saw you smiling..."
- Javi i co z nią ? - Joseph podniósł się z sofy.
- A co powiedział doktor ?
- Powiedział, że to lekkie zasłabnięcie i było spowodowane jakimś silnym bodźcem. Coś musiało ją na prawdę zmartwić. A no i dostała jakieś leki.- Oparł się o stół i westchnął.- Strasznie mi jej szkoda.- Przeczesał swoje włosy.
- Może to przez ten trening ?! - Podrapał się po brodzie.- Później porozmawiam z ich trenerem. Niemożliwym jest, żeby w takiej drużynie działy się takie rzeczy. Poza boiskiem mogą się nienawidzić i tak dalej, ale na boisku ma być jedność...
- Tak mi się wydaje, że ona nie chciałaby roztrząsać tej sprawy...Oczywiście, jeżeli właśnie o to chodzi.
- Mimo wszystko te wydarzenie nie powinno mieć miejsca. To jest niedopuszczalne i ktoś poniesie tego konsekwencje.
- No już dobra, Pep nie uruchamiaj się.- Zaśmiał się i poklepał trenera po plecach.- Dzwonimy do Lahma ?
- Na razie nie. Dajmy jej odpocząć, później zadzwonimy.
*
Delikatnie przymrużyła oczy, po czym z wielkim trudem całkowicie otworzyła powieki.
Próbowała się podnieść. Chciała zrobić to najostrożniej jak tylko umiała, zero gwałtownych ruchów - powodem była boląca głowa. Jeszcze nigdy nie czuła tak ogromnego, przenikliwego bólu, jak tamtego dnia.
Po kilku próbach bezwładnie opadła na łóżko sycząc z bólu.
- Poczekaj ! - Do pomieszczenia wpadł Javi.
- Ciiii.- Zmarszczyła czoło.- Błagam mów ciszej...
- Aaaa- Podrapał się w tył głowy.- No tak, przepraszam.
- Mógłbyś ?!- Wyciągnęła rękę w jego stronę dając znak, że próbuje się podnieść.
- Jasne . - Uśmiechnął się i podszedł do niej.- Obejmij mnie za szyję.- Szybkim ruchem podniósł ją do pozycji siedzącej i usiadł z brzegu łóżka.- Jak się czujesz ?
- Bywało lepiej...- Przejechała ręką po swoich włosach.- A tak właściwie to gdzie ja jestem ?! U ciebie ?
- Nie, nie u mnie.- Śmiejąc się pokręcił głową.- Jesteś u Guardioli. - Rozejrzała się dookoła. Wnętrze było dość ciemne, ale nie zainteresował jej wystrój tego pomieszczenia. Skupiła się na fotografiach Pepa z zawodnikami. Uśmiechnęła się do siebie widząc zdjęcie z Leo Messim. Zawsze chciała go poznać. Kiedyś Nando obiecał jej, że te marzenie się spełni... No właśnie, co z Nando ?! Pewnie nawet nie sprawdził poczty głosowej...Cały on. Przez myśl przeszło jej, że mógł o niej zapomnieć. Od razu skarciła się w myślach. To niemożliwe. Nie mógł o niej zapomnieć, nie on.
- Halo ! - Javi pomachał ręką przed jej twarzą.- Czy ty mnie w ogóle słuchasz ?!- Potrząsnęła głową chcąc wyrwać się z zastanowienia.
- Ymm tak, przepraszam.- Założyła kosmyk włosów za ucho i spojrzała na zegarek stojący obok łóżka.
- Może jesteś głodna albo chcesz coś do picia ?
- Javi.- Przerwała na chwilę.- Odwieź mnie do domu.- Ostrożnie postawiła stopy na podłodze i powoli podeszła do fotela, na którym leżała jej bluza. Martinez uważnie się jej przyglądał, podziwiał każdy jej ruch. Dla niego była perfekcyjna. Niezbyt wysoka brunetka z lekko kręconymi włosami, duże, ciemne oczy, szczupła,co najważniejsze sympatyczna i inteligentna. Ideał z jego snów.
Cicho westchnął, przekręcił głowę na bok i spojrzał na jej pupę.
- Widziałam.- Powiedziała odwracając się przodem do niego. Zaczęła ubierać swoją bluzę, gdy momentalnie zawirowało jej w głowie. Poczuła jak traci władze nad swoimi kończynami i mimowolnie zaczyna się osuwać na ziemię.
- Ana ! - Krzyknął i szybko podbiegł do dziewczyny łapiąc ją w ostatniej chwili.- Ana powiedz coś !
Lekko potrząsnął jej ciałem, a ta otworzyła swoje oczy.
- Już jest ok, możesz mnie puścić.- Powiedziała przesuwając dłoń na jego tors.- Wiesz, może tobie jest wygodnie pochylając się nade mną, ale jestem wygięta do tyłu...Bolą mnie plecy...- Nie odpowiadał.
Po prostu spoglądał w jej oczy, jakby go zahipnotyzowała. Drżącą ręką odgarnął włosy, które opadły na jej twarz. Podniósł ją, ale cały czas był zapatrzony. Chciała się odsunąć lecz przyciągnął ją za rękę.
Nie mógł się przed tym powstrzymać. Przejechał opuszkami palców po jej ustach i policzku.
W końcu zdecydował się wykonać nieco odważniejszy ruch. Przybliżył ją do siebie mocniej obejmując.
Przesunął swoją rękę na jej szyję po czym wręcz przyssał się do jej malinowych warg.
Ana oderwała się od niego jak oparzona.
- Co ty wyrabiasz ?! - Krzyknęła trzymając się za czoło
- Ja..Chciałem...- Nie dała mu dokończyć.
- Wiesz co ?! Lepiej będzie, jeżeli Joseph mnie odwiezie...- Chwyciła swoją bluzę i szybko zbiegła po schodach.
- An, czekaj ! Przepraszam !
" I am covered in scars
Like a rose without thorns
My defenses are gone
No one's out there to warn
If there's love in your heart
Let me leave now in peace
You know you took it too far..."
*
- Ale na pewno już dobrze się czujesz ? - Zapytał zatrzymując samochód na podjeździe domu Phillipa.
- Tak Pep.- Lekko się uśmiechnęła.- Już jest dobrze..
- Jednak coś cię trapi.
- To Javi...Ale nie chce o tym teraz rozmawiać. Może kiedyś.- Spuściła swój wzrok.
- Dobrze, mam ostatnie pytanie.- Dziewczyna kiwnęła głową.- Co spowodowało twoje omdlenia ?- Zatkało ją. Nie wiedziała, czy mu powiedzieć. Z jednej strony chciała, żeby go nie okłamywać, ale z drugiej po co mu to wiedzieć.
- Moja mama...- Nie mogła tego wypowiedzieć..Wydawało się, że nad sobą panuje, ale wewnątrz targały
nią emocje.- Przepraszam, nie mogę ! - Rzuciła szybko i cała zalana łzami biegła prosto do swojego pokoju.
nią emocje.- Przepraszam, nie mogę ! - Rzuciła szybko i cała zalana łzami biegła prosto do swojego pokoju.
Wszyscy akurat byli w salonie. Wszyscy ? Nie. Nie było Christiny, ale może to i dobrze ? I tak wystarczająco namieszała w obecnym życiu Any.
- To była Ana ?! - Claudia podniosła się z kanapy i wyjrzała na korytarz. Od ponad trzech godzin wydzwaniali do wszystkich pytając, czy gdzieś jej nie widzieli...I wreszcie zguba się znalazła.
- Czy ktoś mi w końcu powie co się tu dzieje ?! - Do pomieszczenia wszedł Guardiola, który wybiegł zaraz za Aną.
- To ja pójdę do niej, a ty Phillip powiedz.- Torres szybko ruszył do jej pokoju.
*
Rzuciła się na łóżko zalewając kolejną dawką łez. Nie chciała ich zatrzymywać. Wiedziała, że to nic nie da. Popłacze i jej przejdzie... Ale jak długo będzie płakać ?!
W końcu zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno to wszystko ma sens.
Wymyśliła swój własny plan, ale do niego potrzebny byłe Fernando, którego nie było.
To znaczy był, ale ona nawet nie zauważyła, że wszedł do jej pokoju. Nie zauważyła, że leże obok niej już dobre 15 minut.
Podniósł się do pozycji siedzącej. Oparł się o ścianę i przyciągnął brunetkę przytulając ją do swojego torsu.
Po chwili podniosła swój wzrok na jego twarz.
- Jednak jesteś...- Wyszeptała jeszcze bardziej zaciskając jego dłonie na swoim ciele.
- Jestem skarbie.- Ucałował jej czoło.
- Tak bardzo mi tego brakowało...- Dotknęła miejsca, gdzie przed chwilą złożył pocałunek.- Tak bardzo brakowało mi ciebie Nando...
- Już dobrze jestem przy tobie..- Zaczął gładzić jej włosy.- Nie zostawię cię...
- Fer ?- Ścisnęła jego koszulkę.
- Tak ?
- Jej tu już nie ma ?- Zapytała z nadzieją.
- Wróciła do Anglii.
- I dobrze...Nie chcę znać tej kobiety...Nie chcę jej już nigdy zobaczyć...Po prostu już nie istnieje..- Podeszła do okna, usiadła na parapecie i podkuliła nogi. Torres ruszył za nią. Przysunął krzesło obok i usiadł na nim okrakiem.- Pomożesz mi ?- Spojrzała na niego oczami, które teraz były przepełnione bólem, żalem i złością. Wyglądała zupełnie inaczej..
- Zawsze.- Złapał jej dłoń.
- Pamiętasz - Odgarnęła włosy z twarzy.- Kiedyś obiecałeś mi, że zabierzesz mnie do Hiszpanii. - Na samą myśl o tym na jej twarz zawitał delikatny uśmiech.
- Pamiętam.- On również się uśmiechnął.- I nawet nauczyłem cię hiszpańskiego.
- Fer, dotrzymaj obietnicy.- Zeskoczyła z parapetu i stanęła przed nim.- Nic mnie tutaj nie trzyma. Niemcy to nie mój świat.
_________________________________________________________________________________
Witam, witam Kochane :*
Ten rozdział dedykuje Mentally ill <3
Dziękuję za wszystkie komentarze :*
Chciałabym Was również poinformować, że następny rozdział nie pojawi się w następną niedzielę. Będzie z opóźnieniem, ponieważ jadę z moją wspaniałą drużyną do Turcji. Nie wiem, czy uda mi się tam w jakiś sposób czytać Wasze nowe rozdziały. Postaram się coś wykombinować... Najwyżej nadrobię zaległości po powrocie :c
ALE INFORMUJCIE MNIE ! :)
Buziaki Kochane :***
A to piosnka, dzięki której napisałam ten rozdział : https://www.youtube.com/watch?v=0n9MvSl43LY <33
A to piosnka, dzięki której napisałam ten rozdział : https://www.youtube.com/watch?v=0n9MvSl43LY <33