Wyjechać, nie wyjechać ? Co robić ?!
Może coś jeszcze się zmieni ?? Co ma zrobić ?!
Sama nie była do końca pewna. Musiała porozmawiać z ojcem, żeby wiedzieć, jak postąpić...
* * *
Przekroczyła niepewnie próg jego gabinetu,
- Tato...- Powiedziała cicho i podeszła do jego biurka.
- Wyjdź ! Nie mam dla ciebie czasu ! - Warknął.
- Proszę, porozmawiajmy...- Dotknęła jego ramienia, a on od razu strącił jej rękę.- Czym zasłużyłam sobie na takie traktowanie ? Przecież jestem twoją córką...Tak nie powinno być...
- Jako córka powinnaś spełniać polecenia ojca ! Ile razy zabraniałem ci wychodzić i zadawać się z tymi piłkarzykami ?! Myślisz, że jestem aż tak głupi i nie wiedziałem o twoich nocnych wyjściach ? Szlajaniu się po mieście z Fabiem i tym tlenionym Torresem !
- Już dawno obciął włosy...- Mruknęła pod nosem.
- Masz mi coś jeszcze do powiedzenia ?! - Tylko na niego spojrzała.- Nie ?! To świetnie... Czas się ustatkować i żyć, jak dorośli w normalnym REALNYM świecie...W świecie prawdziwych kobiet, a nie spoconych, śmierdzących mężczyzn, biegających w kółko za jedną głupią piłką...
- Sam mnie tam zabrałeś ! - Krzyknęła z ogromnym wyrzutem.
- I to był błąd...Jeden z wielu...- Odwrócił od niej swój wzrok.
- Nie pamiętasz już, jak poszliśmy na stadion ? Jak tłumaczyłeś mi wszystkie zasady, opowiadałeś o każdym zawodniku, o tym co on tam robi ?! To były najpiękniejsze chwile mojego życia...
- Dosyć !! - Wrzasnął tak głośno, że pękł wazon który stał na blacie biurka.- Jeżeli myślisz, że tą głupią gadaniną zmienisz moje zdanie to się bardzo mylisz! Już postanowiłem ! I Chris zrobi z ciebie prawdziwą kobietę... A teraz wyjdź ! Mam dużo pracy...- Wskazał ręką na drzwi, a ona ze łzami w oczach opuściła pomieszczenie.
Teraz była pewna swojej decyzji. Chociaż zupełnie nie wyobrażała sobie życia w obcym jej miejscu, z obcymi ludźmi. Bała się jechać, ale wolała to niż ślub z tym kretynem.
Nigdy nie lubiła nowych miejsc, jakiś wycieczek i zawierania nowych znajomości. Była bardzo nieśmiała.
Do tego jedzie tam w takiej sytuacji... Co oni sobie o niej pomyślą....
* * *
Musiała się spakować.
Wyjęła dwie duże walizki i jedną torbę. Położyła je na łóżku i zaczęła powoli znosić rzeczy, które ze sobą zabierze. Chciałaby tu wrócić, ale wie, że ojciec jej tego nigdy nie wybaczy. No trudno, trzeba żyć dalej...Poradzi sobie bez niego i jego pieniędzy..
.
Gdy wszystko już spakowała usiadła na jednej z walizek. która nie chciała się domknąć i cicho wzdychając zaczęła zasuwać zamek. Musiała je na razie schować, żeby nikt nic nie zobaczył.
Po jej policzkach zaczęły spływać łzy...
Z ramek powyjmowała zdjęcia, dołożyła je do albumu i zaczęła go przeglądać.
Pod końcem zobaczyła fotografię przedstawiająca Chrisa. Od razu wyobraziła go sobie w drogim, markowym garniturze stojącego przed ołtarzem z tym ohydnym, sztucznym uśmiechem. Ona...W obrzydliwej sukni z rozmazanym makijażem od łez. I ojciec, który ciągnie ją za rękę....
Szybko pokręciła głową i rozerwała zdjęcie na drobne kawałeczki. Nie chciała więcej oglądać jego wstrętnej gęby. Jednak nie było jej to dane.
- Co robi moje słońce ? - Poczuła jego oddech na swojej szyi.
- Zapraszał cię tu ktoś ?!- Powiedziała chłodno i odeszła od niego.
- Oh kochanie nie zgrywaj takiej niedostępnej. Za miesiąc i tak będziesz już moja... Twój ojciec jest taki głupi i bezgranicznie mi ufa. Owinąłem go sobie wokół palca, wiesz ?!- Zbliżył się do niej i przejechał ręką po jej udzie. - Kochanie, powinnaś się cieszyć. Będziesz moją żoną, NA ZAWSZE ! - Zaakcentował dwa ostatnie słowa i złapał jej twarz.
- Możesz sobie tylko pomarzyć..- Odwróciła głowę.- Ty, ty...
- A a ! - Pokiwał palcem. - Nie obrażaj mnie. Nie ładnie tak. Jesteś taka....mmmm...- Zaciągnął się zapachem jej włosów.- Ostra.- Przejechał kciukiem po jej ustach.- Ale to nic, takie mnie kręcą ! - Przyparł ją do ściany i owinął swoje biodra jej nogami.
- Puść mnie ! - Krzyknęła.
- Ciiii....- Położył palec na jej usta.- Nikogo nie ma, nikt cię nie usłyszy.- Wyszeptał.
- Zostaw mnie, rozumiesz ?!- Zaczęła go od siebie odpychać, ale to nie pomagało. Wręcz przeciwnie, ściskał ją jeszcze bardziej.
- Przestań, bo jeszcze się zmęczysz i co wtedy ?- Przygryzł jej dolną wargę.
- Jesteś zwykłą świnią ! Nienawidzę cię ! - Splunęła mu prosto w twarz.
- Trudno...Wiem, że i tak mnie takiego kochasz.- Zaczął rozpinać jej spodnie.
- Nie kocham ! Nie słyszałeś ?! Nie kocham ! - Szarpała się i krzyczała przez łzy, ale jej krzyk zaczął słabnąć. Zdjął z niej bluzkę. - Proszę, nie...
- Cii...- Całował jej szyję.
- Błagam ! Nie rób tego....- Była już w samej bieliźnie cała zalana łzami.
- Ana ! Ana ! - Usłyszała za drzwiami.
- Pomocyyyyyyyy !!!!- Krzyknęła ostatkami siły.
- Zamknij się ! - Zakrył jej usta dłonią.
- Ana ! - Do pokoju wparował Nando wywarzając drzwi. Nic nie powiedział. Od razu podbiegł do Chrisa, odciągnął go od dziewczyny i zaczął okładać pięściami.- Wynoś się stąd !!!! - Wrzasnął, a tamten łapiąc się za obolałe miejsca powoli wyszedł.
- Pożałujecie tego oboje....- Wymamrotał.
- Spieprzaj mi stąd ! - Warknął i odwrócił się do dziewczyny. - Anuś, nic ci ten uohhhh....Nic ci nie zrobił ?- Kucnął obok niej.
- J...Jeszcze nic...Zdążyłeś...- Wyszlochała.
-Boże, chodź tu do mnie.- Mocno ją do siebie przytulił i zaczął gładzić jej włosy. Ona cały czas czuła na sobie jego dotyk. Coś okropnego, gdyby nie Torres mogło być jeszcze gorzej.- Dobrze, że Fabio kazał mi przyjechać...- On też miał łzy w oczach. An była jego przyjaciółką. Znali się już kilka dobrych lat.
- Dziękuję...- Wtuliła się w jego tors.
- W nocy przyjadę po ciebie na lotnisko. - Zaczął zbierać jej ubrania i podał jej, żeby się ubrała.- Wiesz...Bo ja muszę jechać coś załatwić.- Spojrzał w jej oczy i zobaczył ogromny strach. - Kochanie nie bój się.- Znów ją przytulił.- Nie zostaniesz sama. Zaraz ktoś do ciebie przyjedzie. Nie pozwolę, żeby ten szmaciarz zrobił ci jakąkolwiek krzywdę... Żałuję tylko, że tylko trochę go obiłem...Zupełnie nie rozumiem, co twój ojciec w nim widzi.
* * *
Resztę oczekiwania na Fernando spędziła z Luizem, Lampardem, Juanem, Edenem i Samuelem.
Wciąż nie mogła się pozbierać po tym co zaszło. Mimo, że śmiała się razem z nimi to w środku zalewał ją potok łez, ale nie mogła im tego pokazać. Fabio obiecał, że to on później porozmawia z Christiną i opowie jej o całym zajściu.
Wylot o 3, a jest po 1...Torres powinien być już nie długo. Ojciec wróci po 5, więc się na niego nie natkną.
- Jestem ! - Do salonu wszedł Nando razem z Fabiem. - To co gotowa ? - Machnął jej ręką przed twarzą wyrywając ją z zamyślenia.
- Ym tak, chyba tak. - Wstała.
- No to co, zbieramy się. Chłopaki chodźcie pomożecie zanieść jej rzeczy, a ja otworzę wam bagażnik.
- Mhm co najłatwiejsze to zostawił sobie. - Odezwał się Luiz.
- Nie marudź tylko zawalaj na górę po walizki. Ta największa twoja.- Uderzył kolegę w bark i wyszli, a ona została sama ze swoją mamą.
- Będę za tobą tęsknić córeczko. - Przytuliła ją do siebie. - Mam nadzieję, że tam będzie ci lepiej. Wiesz, że masz zmieniony telefon ?- Kiwnęła twierdząco głową.- I pousuwaliśmy twoje profile na portalach. Pewnie teraz tu się rozpęta piekło, które wywoła ojciec razem z Chrisem, ale to nie jest ważne. - Zaczęła płakać. - Ważne jest, żebyś była szczęśliwa i bezpieczna. Kocham cię....
- Ja ciebie też, mamo...- Jeszcze raz mocno przytuliła swoją rodzicielkę.
- Jedziemy ! - Krzyknął Fabio.
- Do zobaczenia. - Ucałowała ją i wyszła przed dom, gdzie czekali na nią piłkarze.
- No to młoda trzymaj się, kochamy cię. - Każdy po kolei ją przytulił.
- Do zobaczenia. - Powiedziała i wsiadła do samochodu.
- Ale czekaj ! - Krzyknął Luiz.- Zobaczymy się jeszcze, no nie ?!
- No pewnie. - Uśmiechnęła się. - Ale nie wiem kiedy.
- To nic, będę czekał.- Pocałował ją w policzek i zamknął drzwi samochodu.
LOTNISKO :
- Jezu ! Co ty tu napakowałaś! Dziewczyno...- Jęczał Torres, który ciągnął jej walizkę.
- Mówisz tak samo, jak Eden, który wynosił ją z mojego pokoju. - Zaśmiała się.
- To wcale nie jest śmieszne. -Odezwał się Fabio.
- Jedźcie już...- Posmutniała.
- Nie chcesz, żebyśmy zostali z tobą? - Zapytali jednocześnie.
- Jedźcie dopóki jestem w stanie się z wami pożegnać...Im dłużej tu będziecie, tym będzie mi ciężej...- Po jej policzkach znów zaczęły spływać łzy. Oboje ją przytulili. Oni też byli we łzach.
- Pisz często, ubieraj się ciepło i dbaj o siebie...
- Tak wiem Fabio...Kocham cię...- Ścisnęła go mocniej.
- Ja ciebie też...Bardzo, bardzo...
- Ej no, a ja to co ?! Jakiś odłam społeczeństwa, czy coś ?! - Oburzył się Torres.
- Ciebie też kocham głupku...- Ucałowała ich. - A teraz już idźcie.
Odeszli, ale wcale nie pojechali. Założyli na głowę kaptury usiedli w ławce za nią myśląc, że nie będzie ich widzieć. Idioci. Przed wejściem pomachała im ostatni raz.
* * *
W Niemczech...
Siedziała na tym lotnisku i czekała, aż ktoś w końcu ją odbierze. No chyba już czas najwyższy, bo czeka już godzinę. Mogła zostać w Anglii...On pewnie nie ma czasu ma swoją rodzinę i nie potrzebna mu jeszcze żadna siostrzenica do opieki.
Po chwili ktoś obok niej przeszedł i za chwilę się cofnął.
- Ana ? - Zapytał. Podniosła swój wzrok i zobaczyła bardzo przystojnego blondyna.
- Tak to ja...- Odparła niepewnie.
- Nareszcie ! - Przytulił ją do siebie, a ona stała w osłupieniu.- Przepraszam, że się spóźniłem, ale zaspałem i nie mogłem znaleźć kluczyków ogólny armagedon. Nawet nie pytam ile tu siedzisz, wiem że bardzo długo. Ale mam nadzieję, że nie jesteś bardzo na mnie zła. - Zaczął szybko mówić w drodze do samochodu.- Mam ci tyle do opowiedzenia.
Bardzo ciepły i sympatyczny człowiek. Była pod wielkim wrażeniem i bardzo go polubiła. Między nimi od razu wytworzyła się pewna więź. Ma też cudowną żonę- Claudię i synka - Juliana. Są bardzo otwarci i łatwo złapała z nimi kontakt.
Najtrudniejsze były dla niej święta. W końcu pierwszy raz spędzała je sama, poza domem.
I Bardzo tęskniła za mamą. Na razie nie mogła do niej zadzwonić.
W Sylwestra nie wyszła razem z resztą domowników, aby oglądać fajerwerki. Usiadła na parapecie okna i podkuliła nogi. Usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju.
- Wszystko się ułoży kochanie.- Objął ją ramieniem.
- Dziękuję Philipp...
_________________________________________________________________________________
I mamy 3 rozdział :)
Mi to on się zbytnio nie podoba :/
Jak Wasz koniec semestru ?
Jeszcze tylko tydzień i mam ferie, uffff :)
Czekam na Wasze opinie,
Buziaki :*******